Łukaszenka w Abchazji: Rosja jest gotowa do pomocy
Białoruski dyktator odwiedził Abchazję, prorosyjską, separatystyczną republikę, której niepodległość w 2008 roku uznała Rosja. Formalnie Abchazja od 1992 roku należy do Gruzji.
Zagraniczne media podały, że delegacja białoruskiego przywódcy miała charakter nieoficjalny. Również Łukaszenka podkreślił, że jego wizyta nie ma związku z żadną konkretną sytuacją polityczną.
– Jesteśmy tacy jak wy, spokojni, życzliwi, pracowici i chcemy żyć w harmonii. A podstawą naszych relacji powinna stać się gospodarka i handel. Nie ma innego wyjścia – stwierdził i dodał, że chce zawiązać z Abchazją "bardzo poważne relacje". Rosja jest gotowa do pomocy – podkreślił białoruski przywódca
Zdecydowana reakcja władz Gruzji
Na wizytę Łukaszenki zareagowały władze w Tbilisi, które wezwały do siebie białoruskiego ambasadora w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Gruzińscy dyplomaci oskarżyli Łukaszenkę o nielegalne przekroczenie granicy państwowej. Dodatkowo wezwali Białoruś do poszanowania suwerenności ich kraju.
– Stanowczo potępiam wizytę Aleksandra Łukaszenki w okupowanej Abchazji. Jest to niedopuszczalne naruszenie gruzińskiego prawa na terytoriach okupowanych, naszych stosunków dwustronnych – napisała na Twitterze gruzińska prezydent, Salome Zurabiszwili.
Niefortunny moment
Media wskazały na niefortunny moment wizyty białoruskiego przywódcy. Przed dwoma dniami Gruzja obchodziła bowiem 29. rocznicę upadku Suchumi, czyli stolicy republiki autonomicznej Abchazji, w trakcie wojny gruzińsko-abchaskiej w 1992 roku.
Przypomnijmy, że Abchazja jako niezależne państwo jest uznawana przez jedynie pięć krajów na świecie, w tym Rosję. Co ciekawe, podobnej deklaracji odmówiła Białoruś.